Historia jednego kadru #4

mk-140

Czasami, by zrobić dobre ujęcie trzeba się mocno napracować. Ale to i tak nie daje pewności, że zdjęcie będzie mieć to coś. Zawsze uważam, że trzeba mieć szczęście. I tak właśnie było podczas fotografowania tego zdjęcia.

Ten kadr, który tu widzicie, powstał w trakcie reportażu ślubnego Moniki i Konrada. Wracaliśmy już z kościoła i jechaliśmy w stronę lokalu krętymi ścieżkami od Świętego Krzyża w stronę Nowej Słupi. W pewnym momencie zobaczyłem idealne miejsce, wspaniałe światło i postanowiłem jak najszybciej uwiecznić ten moment. Sięgnąłem do torby po aparat, spojrzałem w lusterka- nic nie jedzie-zatem szybko skręciłem na lewy pas i strzeliłem z migawki raz, drugi, piąty, aż nareszcie udało się ustrzelić ten moment. Przynajmniej miałem taką nadzieję. Szybko zmieniłem pas i jakby nigdy nic pojechałem dalej, by uwieczniać najważniejsze momenty z przyjęcia Moniki i Konrada. W trakcie wesele sprawdziłem, czy udało mi się zrobić „ten moment”. Odetchnąłem z ulgą. Jedno z kilku zdjęć zrobionych pod rząd, w trakcie dosłownie kilku sekund,udało się. Nawet więcej – po prostu udało mi się zrobić zdjęcie typowo reporterskie. W trudnych warunkach, pod presją czasu i świadomości ulotności chwili. A następnego dnia po reportażu usiadłem do komputera i czym prędzej zabrałem się za obróbkę tego zdjęcia. Na jednym z for ktoś powiedział, że tym zdjęciem przeniosłem się w czasie. I tak właśnie wtedy się czułem 😉