Sylwia + Darek | Sesja narzeczeńska w Norwegii – cz.2
Nasza wymarzona sesja narzeczeńska w Norwegii
Zapraszamy Was dziś na drugi dzień sesji narzeczeńskie z niesamowitej Norwegii. Tym razem, wspólnie z Sylwią, Darkiem i dwoma filmowcami Michałami, jechaliśmy eksplorować dziksze tereny.
Jeżeli jakimś cudem przegapiliście część 1, to wpadnijcie pod link poniżej i zobaczcie jak nam się fotografowało Oslo wieczorową porą:
SYLWIA + DAREK | PLENER W NORWEGII – CZ. 1 SESJA NARZECZEŃSKA W OSLO
Powiemy Wam szczerze – to był czad! Pomimo zmęczenia poziom ekscytacji mieliśmy tak wysoki, że nikt z nas nie myślał zostać w domu tylko do razu chcieliśmy ruszyć w miasto z naszymi aparatami i focić, kręcić, dokumentować! I tak właśnie zakończyliśmy pierwszy dzień zdjęciowy. A kolejny zobaczycie już poniżej. Ekscytacja wciąż rosła i nie mogliśmy się doczekać kolejnych zdjęć w Norwegii.
Podróż po Norwegii i plener narzeczeński z fiordem w tle
Następny dzień rozpoczął się dla nas bardzo szybko, bo wyjechaliśmy w trasę tuż po wschodzie słońca w drogę. Chcieliśmy z Oslo dostać się jak najbliżej Bergen. Wesoły samochód wyruszył wraz z tonami sprzętu i nadzieją, że Norwegia pokaże nam się z najlepszej strony.
W naszych planach było kilka miejsc, które wspólnie wynaleźliśmy z całą ślubną ekipą. Jednak wiedzieliśmy, że po drodze trafimy na lokalizacje, które z pewnością każą nam się zatrzymać. I tak właśnie było. Przy trasie mijaliśmy takie miejsca, że Darek stawał na poboczach, przy drodze, na campingach po to, byśmy mogli uwiecznić na zdjęciach piękno przyrody Norwegii.
Może ktoś z Was jest teraz przed podróżą do Norwegii i ciekawi go, gdzie warto się wybrać. Podajemy zatem listę tych miejsc, które odwiedziliśmy. Większość wypatrzyliśmy z auta. Według nas obranie drogi od a do b i rozglądanie się wokoło za pięknymi miejscówkami to idealny sposób na plener w Norwegii. Zresztą, podobnie działaliśmy w przypadku zwiedzania Anglii i Szkocji. Wypatrywanie z auta miejscówek gwarantuje znalezienie takich lokalizacji, których nawet nie jesteśmy w stanie później odnaleźć.
Gdzie pojechać na plener do Norwegii?
Wyruszaliśmy z Oslo w okolice Bergen. Interesowały nas głównie okolice parku narodowego Hardangervida i Eidfjord. Na liście był jeszcze wodospad Voringfossen, Lysefjord, Kinsarvik, ale to nie jest możliwe, by zrobić to w jeden dzień. Mieliśmy tego świadomość. I tak uważamy, że udało nam się sporo zwiedzić jak na intensywne 3 dni.
Trasa naszej wycieczki:
- Camping Buttingsrud – wypatrzyliśmy go z samochodu. Kamping nad jeziorem z widokiem na góry sprawił, że wszyscy krzyknęliśmy „stop”. Domki, czerwona łódeczka i wszechobecna cisza urzekły nas wielce. Para młoda, dwóch fotografów i dwóch kamerzystów gnieżdżących się na wąskim molo musiało wyglądać komicznie. A wszystko po to, by zebrać trochę tej surowej skandynawskiej atmosfery.
- Tørrisplassen Camping – kolejne miejsce, które wypatrzyliśmy z drogi. Tym razem naszą ciekawość rozbudził kemping położony nad rzeką z widokiem na góry. Urzekły nas drewniane domki i pustka – do dziś nie wiemy, czy ktoś tam mieszkał, czy nie.
- Okolice Aurdal – miejsce bardzo ciekawe, rwący potok, wielkie kamienie. Ślisko i bardzo niebezpiecznie. Po drugiej stronie spokojna rzeka i las pełen starych sosen.
- Okolice Hardangervidda zachwycą Was z pewnością – krajobraz pełen skał, jezior i nawet z drogi możecie się zatrzymać, by podziwiać przyrodę.
- Eidfjord i jego okolice doprowadziło nas do euforii. To właśnie tu, ze względu na czas, musieliśmy zakończyć naszą podróż i wracać do Oslo. Eidfjord przywitał nas widokami, po które przyjechaliśmy do Norwegii. Fiord, mała miejscowość i cisza przerywana tubalnym dźwiękiem syreny odpływającego promu. Zwieńczenie naszej fotograficznej wycieczki przyniosło nam na tacy obrazki, których szukaliśmy przez całą podróż. W pewnym momencie każde z nas zaczęrpnęło tej chwili w samotności.
Może się wydawać, że nie zrobiliśmy wcale jakiegoś szaleńczego tripu, to przypominamy, że drogi w Norwegii są wąskie, kręte a Norwegowie jeżdżą zgodnie z przepisami i raczej nikt nie ma ochoty przekraczać dopuszczalnych prędkości z uwagi na bardzo wysokie ceny mandatów. Dlatego Darek pilnował, by auto pełne ludzi dojechało szczęśliwie i może nie koniecznie do celu podróży, ale przynajmniej do miejsc wartych zobaczenia.
Nasza fotograficzna norweska przygoda
Zwiedziliśmy mnóstwo miejsc, a każde z nich zachwycało nas coraz bardziej. Temperatura w niektórych miejscach zbliżała się do zera a w innych – rosła nawet do kilkunastu stopni ciepła. Warunki od strony technicznej – bardzo trudne. Wszyscy byliśmy zmarznięci, nieraz palce dosłownie skostniałe ledwo mogły naciskać spust. Jeden z Michałów miał gorączkę, z całą resztą naszej ślubnej bandy bała się, że także możemy skończyć z przeziębieniem. Dobrze, że byliśmy wyposażeni w leki, które pomogły nam przetrwać zimne wrześniowe (tak, wrześniowe) dni w Norwegii. Idealnie sprawdziły się nam buty trekingowe, ciepłe kurtki i bielizna termiczna. Czasami wiało tak bardzo, że musieliśmy przerwać zdjęcia. Bywało ślisko i niebezpiecznie, dlatego musieliśmy bardzo uważać, by nie porwała nas wena ;).
I wiecie co? Właśnie tak sobie wyobrażaliśmy Norwegię – surową, zimną, ale przez to piękną. Według nas właśnie takie miejsca wpasowują się w klimat naturalnych plenerów z parami. Szczególnie, gdy lubi się takie klimaty.
Zobaczcie jaką przygodę przeżyliśmy z dwoma filmowcami Michałami i z naszą parą Sylwią i Darkiem. Zapraszamy Was serdecznie na drugą odsłonę naszej wymarzonej sesji narzeczeńskiej w Norwegii.